10 stycznia 2017

Ingrid Makeup Base Mattifying & Anti-redness (Baza pod makijaz)

Baza pod makijaż, która zgodnie z obietnicą producenta powinna matowić naszą cerę oraz redukować zaczerwienienia, a także przedłużyć trwałość makijażu. Czy spełnia wszystkie warunki?



Gdy byłam w sklepie to właśnie ta baza przyciągnęła moją uwagę, gdyż ma miętowy kolor, co jak powszechnie wiadomo ma zakryć zaczerwienione miejsca na naszej twarzy. Wybrałam ją ze względu na tą właściwość. Na początku podeszłam do jej koloru z lekkim przerażeniem, gdyż bałam się, że moja skóra zmieni swój odcień na błękitny, jednak nic takiego się nie stało, gdyż baza na twarzy nie ma absolutnie żadnego odcienia. Nie byłam zachwycona funkcją matującą, gdyż mam bardzo suchą skórę, ale postanowiłam dać jej szasnę.

Produkt ma bardzo wygodne opakowanie, szklana buteleczka nie ulega żadnym uszkodzeniom, a wygodna pompka umożliwia łatwe wydobycie odpowiedniej ilości kosmetyku. Opakowanie nie waży za dużo, a dzięki zgrabnemu kształtowi idealnie mieści się w każdej kosmetyczce.



Przechodząc do właściwego opisu produktu, pierwszą rzeczą, o której muszę wspomnieć jest to, że baza jest w bardzo płynnej postaci, co umożliwia jej nałożenie jak normalnego kremu. Nie są do tego potrzebne pędzle lub gąbeczki, gdyż palce w zupełności wystarczą. Formuła nie należy do rzadkich, ani gęstych, myślę, że to zostało idealnie wyśrodkowane.

Baza nie posiada żadnego zapachu, a także w żaden sposób nie podrażnia mojej wrażliwej skóry, co najważniejsze, nie wysusza jej. 

Czy redukuje zaczerwienienia? Otóz tutaj mogę jej przyznać piątkę z plusem. Tuż po nałożeniu kolor skóry jest ujednolicony, nie przebijają się czerwone plamki i cera wygląda po prostu zdrowo. Myślę, że nadaje się także do noszenia jej samej, jeśli mamy bardzo leniwy dzień, jednak chcemy wyglądać odrobinkę lepiej niż bez niczego.



Jak jest z matowieniem? Niestety w tej kwestii nie mogę jej pochwalić. Wydaję mi się, że działa wręcz przeciwnie. Od razu po nałożeniu na skórze zauważalna jest delikatnie tłusta warstwa produktu, który przed wchłonięciem nie wygląda zachęcająco, natomiast po kilku minutach zasycha i tworzy się odrobinę lepka powłoka, która szybko zlewa się z podkładem, dzięki czemu przedłużona zostaje trwałość makijażu.

Osobiście odkryłam, że baza ta wygląda najlepiej w połączeniu z gęstszym podkładem, gdyż wszystko od razu ładnie ze sobą współgra, nie zostają żadne linie na twarzy, co zauważyłam, gdy użyłam bardzo płynnego podkładu.



Ogromnym plusem, o którym nie mogłabym nie wspomnieć, jest to, że nie roluje się pod makijażem, jak mają w zwyczaju niektóre bazy. Zostaje ona na miejscu i nawet przy puntkowym nałożeniu nie sprawia problemów, nawet jeśli nakładamy ją palcami.

Zaletą produktu jest także cena (około 25 zł), dostępność (większość drogerii, supermarketów) oraz wydajność (przy codziennym używaniu przez ponad dwa miesiące została mi około połowa).

Podsumuwując, polecam tą bazę dla osób, które nie mają zbyt tłustej cery (myślę, że najlepiej sprawdzi się na suchej, normalnej, ewentualnie mieszanej). Dobrze radzi sobie z zaczerwieniami, wręcz wybiela naszą skórę. Przedłużenie makijażu nie jest wyjątkowo duże, jednak myślę, że wystarczające jak na produkt w tak niskiej cenie.

Gdzie kupić?
ceneo   ladymakeup   ezebra   urodomania   ekobieca

5 komentarzy:

  1. Z produktem nie miałam do czynienia. Zawsze się boję kupować te kolorowe bazy. Pozdrawiam i obserwuję ♥
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna recenzja, ale produkt nadal do mnie nie przemówił.Myślę że nie nadawał by się do mojej skóry.
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. nie testowałam jeszcze tej bazy, ale wydaje mi się kolor zbyt mocny

    http://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie używam bazy pod podkład.

    OdpowiedzUsuń